-Ruszaj się- Wrzeszczał Greg, łapiąc Georga za kołnierz.
-Już nie mogę- Wydyszał George- Mam kolkę.
Zbiegli w dół na długi korytarz na drugim piętrze a następnie tylnim schodami dostępnymi dla uczniów tylko podczas ćwiczeń przeciwpożarowych. Zhang miał nadwagę i utrzymywał ją uparcie przez cały czas.
Greg nadal trzymając Georga za kołnierz przeciągnął go na półpiętro.
-Przebiegniemy tylko przez sześciokątną dobudówkę i będziemy w stołówce- Wyjaśnił Greg.
-Oni nie będą mogli nam nic tam zrobić, jest tam pełno nauczycieli.
Ta nadzieja dała Georgowi trochę energii. Wychylił się za balustradę i zaczął posuwać się na dół tak szybko jak tylko mógł.
-Kompletnie nie masz formy- Jęknął Greg.- Powinieneś zacząć uprawiać jogging albo coś w tym stylu.
Zhang w tym czasie ich doganiał, zbiegali już na dół klatki schodowej. Ale Tomas Morgan i jego kumpel Johno byli tylko jedną kondygnację schodów za nimi.
Greg skręcił w lewo w stronę sześciokątnej dobudówki, ale przeraził się gdy okazało, że drzwi są zamknięte. Poprzez grube szkło w drzwiach zobaczył miękkie krzesło i zbiorowisko mebli oraz białe prześcieradło rozpościerające się na podłodze. Na wywieszce na drzwiach widniał napis:
Sześciokątna dobudówka jest malowana.
Ponowne otwarcie- Wrzesień 2007
Miłych wakacji!!!
Ponowne otwarcie- Wrzesień 2007
Miłych wakacji!!!
-Cholera!- Wrzasnął Greg.
-Będzie z nas miazga.- Wysapał Gasped.
-Nie mamy żadnego wyjścia.- Zhang poprowadził całą trójkę powrotem w stronę schodów.
Thomas Moran już prawie był na dole, ale Zhang wykorzystał swoją masę do staranowania ich po czym zaczął zbiegać w dół krótkim korytarzem prowadzącego do hali sportowej.
Podłogę pokrywała warstwa brudu wymieszanego z błotem, wniesionego z boiska na zewnątrz a powietrze przesiąknięte było odorem potu. Korytarz kończył się rozwidleniem w kształcie litery T. Podwójne drzwi dokładnie na wprost niego prowadziły prosto na siłownię natomiast różowy korytarz po lewej prowadził do szatni dziewczyn, a niebieski do szatni chłopców.
Siłownia zawsze była zamknięta w porze lunchu. Zhang staranował drzwi barkiem, pachniało tam nawet gorzej niż w szatni chłopców. W powietrzu unosiła się para a po mokrej podłodze były porozrzucane brudne kawałki ubrań. Na jednym końcu siłowni był publiczny prysznic a toalety z których dochodził wstrętny odór na drugim.
Greg i George pobiegli prosto pod prysznice, byli tu już setki razy, ale i tak przelotnym spojrzeniem omietli salę w nadziei, że zobaczą drzwi pożarowe albo jakieś inne wyjście którego wcześniej nie widzieli.
-Śmierć na lunch- Wykrzyczał Thomas Morgan uderzając masywną pięścią w dłoń podczas gdy Zang trzasnął drzwiami toalety zamykając się w środku.
-Bądź rozsądny- Błagał George, podnosząc ręce w geście poddania i cofając się razem z Gregiem pod prysznice.
-To miało być na moja siostrę. Jeśli mnie puścisz zapłacę ci dwadzieścia funtów pierwszego dnia następnego semestru. Przysięgam!
W przeciwnym końcu pokoju, but Johna o rozmiarze dziesiątym uderzył w drzwi od kabiny. Nie tylko zdruzgotał zamek ale też wyrwał je z zawiasów tak, że poleciały do środka kabiny.
Zhang zawył z bólu gdy drzwi rozbiły się na jego głowie.
-Jooooohno tu jest!- Johno uśmiechnął się wyrzucając drzwi z kabiny zanim zaczął okładać Zhanga twardymi pięściami.-Zgadnij jak zamierzam ci rozwalić głowę!
Kiedy Zhang krzyczał błagając o litość Greg popchnął Georga pod prysznice i stanął twarzą w twarz z Thomasem Morganem. Greg wyglądał na silnego ale był jednym z najmłodszych w swoim roczniku i dopiero co skończył trzynaście lat. Thomas był większy pod każdym względem miał był obcięty na łyso i miał muskularny tułów co sprawiało, że wyglądał przerażająco.
-Fajny z ciebie gość – Zadrwił Thomas- W każdym razie dlaczego trzymasz z tym grubym dziwadłem i hmm… chudym dziwadłem.
-Nie chcę żadnych kłopotów- Powiedział Greg dyplomatycznie- Ale ostrzegam cię mój tata uczy kickboxingu i wiem jak się obronić.
Thomas roześmiał się tak bardzo, że aż opluł Grega.- No dalej spróbuj dzieciaczku, pokaż nam swoje ruchy!- W tle słychać było jak Zhang krzyczał gdy Johno wkładał jego głowę do toalety i spłukiwał wodę.
Thomas obrócił się i zobaczył Zhanga na kolanach, któremu Johno swoim ciężarem napiera na plecy nie pozwalając się podnieść.
-Niezła sztuka ci się trafiła- Zadrwił Thomas- Dwie osoby dwa kibelki umyjemy szybko włoski.
Greg obrócił się w tył wokół swojego lewego ramienia podnosząc rękę Thomasa i wykręcając mu nadgarstek.Gdy się obrócił wymierzył dłonią druzgocący cios w jego skroń.
Szyja Thomasa Morgana kręciła się tak szybko że jego gałki oczne nie nadążały, przynajmniej tak mu się wydawało. George odskoczył od horroru jaki oglądał, a Thomas uderzył tyłem ciała o ścianę szatni. Jego gałki oczne były czysto białe. Nieprzytomny mięśniak osunął się do rogu pomieszczenia. Na koniec jego nogi były rozkraczone a tors leżał płasko na ławce z szatni.
-O Boże!- Wydyszał George.-Coś ty zrobił?
Greg nie odpowiedział ponieważ stanął obok Thomasa złapał za jego duże łapska i zaczął ciągnąć w stronę toalet. Było to paskudne miejsce. Błoto i siki na całej podłodze, rozwalony zlew i zapach o którym nigdy nawet byś nie chciał myśleć.
Mogło być trudno Gregowi wypchnąć Johno z kabiny. Na szczęście Johno obrócił się i zobaczył swojego kumpla Thomasa wywalonego na podłodze wiec rzucił się na nich z zaciśniętymi pięściami.
Greg zrobił unik i wymierzył szybki i mocny cios w nos Johno.
Jochno opuścił gardę i popchnął Grega w tył, który wyprowadził całą serię ataków zaczerpniętych z różnych sztuk walki. Na początek zastosował kopniak w żebra, później dwa kolanka w nerki i na koniec uderzenie w tył szyi które całkowicie znokautowało przeciwnika.
Johno znalazł się na podłodze, trzymając kurczowo ręce na swoim zakrwawionym nosie.
Zhang zataczając się wyszedł z toalety, jego koszula była przemoczona a woda z sedesu spływała strugami po jego twarzy. Greg pozwolił mu wymierzyć pojedynczego kopniaka Johno w zapłacie za mycie głowy zanim go odepchnął.
-Johno oberwał już wystarczająco- Greg się uśmiechnął-Wszystko gra Zhang?
Zhang był pobity a jego głos drżał.
-Masz bilet miesięczny- Powiedział Greg.- Jedź do domu i weź prysznic. Przegapisz tylko pół pierwszej lekcji, będziemy cię kryć.
Na podłodze niedaleko pisuaru Johno kaszlał i próbował znaleźć stopę Grega, który przyłożył mu jeszcze raz i warknął:- Masz leżeć dopóki nie wyjdziemy.
Kiedy Zhang poszedł, George wyszedł z przebieralni i nerwowo sprawdził Thomasa Morgana.
-Chyba żyje-Powiedział George.
-Nic mu nie będzie- Odpowiedział Greg.- Malutkie uderzenie w skroń nigdy nikogo nie zabiło. Będzie miał wstrząs mózgu i miły ból głowy na pamiątkę ode mnie.
-Lepiej stąd spadajmy- Powiedział George.- Jeśli Toś to zobaczy…
-Daj mi tylko sekundę.- Powiedział Greg, biorąc ohydne szaro srebrne mydło z jedynego działającego zlewu i odkręcając kran.-Nie mogę sobie tak po prostu chodzić z pięściami całymi od krwi, co nie Johno?
Johno miał budowę gracza w rugby i był wysoki na prawie sześć stóp, ale nie przygotował się na zderzenie z murem. I teraz walczył z łzami.
Greg osuszył ręce o koszulkę podczas gdy George szedł za nim po korytarzu.
-A co jeśli Johno nakapuje na ciebie? – Zapytał George zaniepokojony.
-Ta jasne.- Greg się uśmiechnął.- Obydwaj są dwa razy więksi ode mnie, kto w to uwierzy?
-Ja bym sam sobie nie uwierzył jeśli nie zobaczył bym tego na własne oczy.-Powiedział George.- Jestem twoim dłużnikiem stary. Myślałem że dostane porządne baty. Wiedziałem, że kiedyś coś wspominałeś o tym, że znasz parę ruchów z kickboxingu, ale nigdy nie wiedziałem, że jesteś taki dobry. Zazwyczaj jak ludzie przechwalają się o tym że mają czarne pasy albo coś w tym stylu to wszystko to jeden wielki kit…
-Mój tata jest instruktorem.- Powiedział Greg.- Ćwiczę każdego dnia po szkole.
-Super!- Powiedział Greg.- Nikt już nie będzie nas dręczył kiedy ta historia się rozejdzie.
Greg uśmiechnął się wstydliwie. Weszli na schody i wrócili na drugie piętro do klasy.
Kłamał o swoim tacie, człowieku który umarł w Australii piętnaście miesięcy wcześniej i nigdy w życiu nie miał nic wspólnego z kickboxingiem.
Pełne imię Grega brzmiało Georgy Rathbone, ale inni agenci CHERUBA mówili na niego Rat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz