czwartek, 12 sierpnia 2010

DARK SUN - Rozdział 2

Zgodnie z życzeniem autora oświadczam, że to tłumaczenie jest nieoficjalne i niezatwierdzone przez autora i polskiego wydawcę.

2. JEZIORO

Angielska wieś jest cała upstrzona tajnymi, rządowymi ośrodkami: badań nuklearnych, składowiskami broni, centrami monitoringu. Kampus CHERUB a jest jedną z najtajniejszych i najpilniej strzeżonych tajemnicą. Otoczony lasami będącymi własnością rządu i zaznaczony na mapach jako poligon artyleryjski.
Każdy, kto zignoruje znaki ostrzegawcze i podjedzie do czarnej bramy kampusu, zostanie przywitany przez straż uzbrojoną w karabiny Heckler and Koch. Kampusu nie można nawet zobaczyć z powietrza, gdyż chroni go zakaz lotów rozciągnięty nad wojskową bazą lotniczą, znajdującą się pięć kilometrów na wschód.
Gdyby pozwolono komuś przelecieć nad kampusem, zobaczył by zabudowania, które z powodzeniem mogły by należeć do dobrze prosperującej szkoły z internatem, otoczonej obiektami sportowymi i kortami tenisowymi. Bardziej niezwykłym widokiem był by budynek w kształcie banana pokryty wielką ilością anten satelitarnych, cztery lądowiska dla helikopterów, a za nimi duże owalne jezioro i zalesiony teren , w którym ukryto tor przeszkód oraz strzelnicę.
Pogoda była wspaniała i ponad połowa wychowanków kampusu zabrało swój lunch na zewnątrz, żeby zjeść nad jeziorem. Część dzieciaków chłodziła się niewielkimi wiosłami, ale pływanie było teraz zabronione ze względu na rodzinę kaczek z małymi, mieszkającymi na błotnistej, sztucznej wyspie na środku jeziora.
Dwunastoletnia Laura Adams leżała na trawniku przy brzegu jeziora, z bosymi nogami w trawie, otoczona stokrotkami i ramieniem osłaniającym oczy przed słońcem. Udało jej się zdobyć ulubione sushi w stołówce, zanim zniknęło na talerzach innych dzieci, słońce grzało jej całe ciało, jednak była zmartwiona. Była w tarapatach i to nie ze swojej winy.
Obok Laury siedział Andy Lagan, chłopiec o bardzo jasnej karnacji. Opuścił swój komiks i stukną Laurę w ramię.
– Zara jest tutaj. - Powiedział ponuro. - Lepiej zacznij zakładać buty.
Laura chciała, żeby czas się zatrzymał, mogłaby wtedy leżeć na ciepłej trawie całą wieczność.
– Boże – westchnęła, strącając źdźbła trawy z podeszw stóp i siadając.
Wszyscy cherubi nosili jednakowe stroje podczas zajęć lekcyjnych: T-shirt z logo CHERUB – kolor koszulki był zależny od rangi – oliwkowe bojówki z odpinanymi nogawkami i lekkie czarne glany. Andy włożył swoją szarą koszulkę i ruszył pod górę. Laura w tym czasie wyciągała swoje zrolowane skarpetki z butów.
– Lepiej się pośpiesz – krzyknął Andy – Może Zara będzie w dobrym nastroju.
Zara Asker stała na asfaltowej ścieżce pięćdziesiąt metrów od nich na niewielkim wzniesieniu. Jedną rękę oparła na biodrze. Opierała się o elektryczny wózek, służący kadrze do przemieszczania się po kampusie. Zara miała trzydzieści siedem lat; nosiła sukienkę w kwiaty i widać, że nie straciła jeszcze wszystkich kilogramów po urodzeniu swego drugiego dziecka w zeszłym roku.
Pomimo swojego mamusiowatego wyglądu, Zara piastowała jedno z najważniejszych stanowisk brytyjskiego wywiadu. Jako prezes CHERUBa, była jednocześnie dyrektorem szkoły i głównym szpiegiem. Zara była lubiana przez uczniów z wyjątkiem tych chwil, gdy rozdzielała kary.
Laura pośpieszyła, żeby dołączyć do Andego i sześciu innych agentów na ścieżce, nie zawiązane sznurówki ciągnęły się za nią po ziemi. Główną grupę stanowiło czterech chłopców w szarych t-shirtach w wieku dziesięciu i jedenastu lat. Była to paczka przyjaciół, pod wodzą Jake'a Parkera. Oprócz nich byli tam jeszcze chłopiec i dziewczynka, na oko o rok czy dwa starsi od reszty.
– Stanąć w szeregu – zakomenderowała Zara oschle, wpatrując się w mokre spodnie i poplamioną ketchupem koszulkę Jakea. - To w takim stanie stajesz przed prezesem?
Laura nie cierpiała Jakea i radowała się jego zmieszaniem, gdy gwałtownie chował koszulkę w spodniach.
– Przepraszam panią – rzekł potulnie – upuściłem hot doga.
Zara podeszła bliżej i przyjrzała się plamie.
– Pamiętaj, zamocz koszulkę w detergencie, zanim zaniesiesz ją do pralni.
– Tak jest, proszę pani. - przytakną Jake.
Zara była trochę nieprzewidywalna, jeżeli chodziło o rozdawanie kar i jedenastolatek odetchnął, otrzymawszy tylko instrukcję prania.
Jednak pani prezes jeszcze z nimi nie skończyła.
– Zanim zacznę, czy którekolwiek z was chce coś powiedzieć? - zapytała Zara.
Ośmioro umundurowanych agentów wyglądało na zażenowanych i unikali wzroku pani prezes. Laura chciała powiedzieć, że to wszystko wina Jakea i jego trzech przyjaciół, ale była na tyle sprytna, żeby wiedzieć, że to tylko pogorszy sprawę: Jake z powrotem zwali wszystko na nią i może się to skończyć wzajemnym oskarżaniem, co tylko może doprowadzić Zarę do furii.
Zara poprawiła ramiączko sukienki i głęboko odetchnęła.
– Cała wasza ósemka, to wykwalifikowani agenci CHERUBa – powiedziała – od czarnej koszulki jak Laura do młodych, którzy czekają wciąż na swoją pierwszą misję. Ale nikt, nie dostaje się do kampusu, jeżeli nie zalicza się do dwóch lub trzech procent najbardziej inteligentnych ludzi. A potem przepuszczamy was przez magiel: ćwiczenia językowe, szkolenie szpiegowskie, wojskowe, fizyczne. Innymi słowy, jesteście najlepiej wyszkolonymi ludźmi w waszym wieku na całym świecie. I dla tego jestem tak zniesmaczona tym, co stało się dzisiaj rano.
Zara sięgnęła do elektrycznego wózka i podniosła zgnieciony, papierowy samolocik z siedzenia pasażera. Samolocik był zrobiony z dużej kartki do drukarki z napisem „JESTEM ZNUDZONY AIRLINES”na burcie i z naszkicowanym penisem na ogonie.
– To jest tylko jeden z jedenastu, które znalazłam w klasie. Oprócz tego, jeszcze z setkę papierowych kulek, ślady stóp na ławkach i uszkodzoną wenecką roletę, którą jakiś idiota próbował zerwać.
Laura z całej siły próbowała się nie śmiać: jeden z najpiękniejszych momentów, dzisiejszego ranka to widok Jakea jak próbuje dostać się do samolociku, który ugrzązł wysoko między listkami rolety, traci równowagę i zwala się ze stolika waląc głową we framugę okna, trzymając się desperacko rolety.
Zara kontynuowała.
– Co gorsze, zachowaliście się tak w obecności wykładowcy-gościa. Wiem, że trudno jest się skupić gdy jest tak gorąco i może dziewiećdziesięciominutowy wykład o zabezpieczaniu śladów DNA nie jest specjalnie ekscytujący. Jednak pan Donaldson przyjechał do nas, aż z kwatery głównej MI5 w Londynie, żeby wygłosić wykład i spodziewałam się, że jesteście wystarczająco dorośli, żeby zachowywać się tak, aby nikt z kadry nie musiał wam patrzeć na ręce.
Andy podniósł niepewnie rękę.
– Nie wszyscy byli w to zamieszani, proszę pani.
Zara łypnęła na niego oczami.
– Widziałam rozmiary odcisków stóp na blatach, Andy. Pan Donaldson wyraził się jasno, że młodsza czwórka chłopców jest głównie odpowiedzialna, ale nikt z waszej, starszej czwórki nie interweniował. Nawet, jeżeli uznałeś, że sam nie jesteś w stanie zapanować nad nimi, mogłeś przejść do innej klasy i poprosić kogoś z kadry o pomoc. Jesteście agentami CHERUBa. Jak sobie wyobrażacie wysyłanie was na misje przeciwko terrorystom i dilerom narkotykowym, jeżeli nie macie nawet tyle rozumu, żeby zapanować nad kilkoma dzieciakami, które wymknęły się spod kontroli podczas lekcji?
Laurę zirytowało to oświadczenie. Zara była kiedyś agentem CHERUBa, ale najwidoczniej zapomniała niepisaną regułę, że cherubi nigdy na siebie nie donoszą.
– Wszyscy dostajecie taką samą karę. - Oznajmiła Zara – Siedem i pół funta z kieszonkowego na naprawę zniszczonej rolety, oraz resztę tego przepięknego popołudnia spędzicie na ćwiczeniach na torze przeszkód z panią Speaks.
Ósemka cherubów westchnęła, ale tylko Jake był na tyle głupi, żeby zabrać głos.
– To świństwo – krzyknął – kiedy ostatni raz ktoś musiał gnać po torze przeszkód tylko za bałaganienie w klasie? Może parę okrążeń na bieżni...
Zara spuściła wzrok, patrząc Jakeowi prosto w oczy.
– Wygłupialiście się w obecności gościa kampusu, czym wpakowaliście mnie, osobiście w bardzo krępującą sytuację. Zewnętrzni wykładowcy, są bardzo ważną częścią waszego szkolenia, ale nie zechcą przyjeżdżać, jeżeli się będziecie tak zachowywać. Prawda?
– Tak, proszę pani. - Powiedział Jake, ale ton jego głosu brzmiał, jakby mówił: „Skoro tak twierdzisz”.
– Nie podoba mi się twój ton, Jakeu Parkerze – powiedziała Zara, robiąc się naprawdę wściekła. - Skoro jesteś taki chętny do karnych okrążeń, dostajesz dodatkowo dwadzieścia dziennie przez następny tydzień. Twoja niewyparzona buźka będzie cię także kosztować miesięczne kieszonkowe i jesteś uziemiony w swoim pokoju, przez następne dwa weekendy.
Jake stał zdruzgotany. Laura cieszyła się jego cierpieniem. Wyglądało na to, że przynajmniej Jake dostał za swoje, skoro ją pozbawiono siedmiu i pół funta i zmuszono do wyczerpującego treningu na torze przeszkód.
– Pani Speaks czeka – krzyknęła Zara, wskazując dramatycznie zadrzewiony teren za jeziorem. - Natychmiast ruszajcie na plac ćwiczeń, zanim do reszty stracę cierpliwość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Kontakt

Jeśli czegos nie wiecie, macie jakiś problem, coś was gryzie... napiszcie na pewno wam pomogę:)

Proszę przysyłać także uwagi spróbuję wszystko poprawić:)

Wszelkie newsy o których jeszcze nikt nie wie też możecie przysyłać:)

e-mail: jassaww@gmail.com

Dziękuję!